poniedziałek, 16 listopada 2009

17.11.2009

Przerwa w pisaniu wynika z braku dostepu do internetu. Nie wiem ile to potrwa :)

czwartek, 5 listopada 2009

5.11.2009

Od wczoraj znowu wrocilo do nas cieplo - dzis w dzien bylo 20 stopni, w nocy 15. Moze ten blog powienien miec tytul `japonska pogoda`? ;)


wtorek, 3 listopada 2009

3.11.2009

Rzeczywiscie dosc mocno sie u nas ochlodzilo. Dzis w dzien bylo 15 stopni, w nocy ma byc 6 stopni. Nie wiem czy wiecie, ze japonskie domy sa zbudowane z bardzo lekkich materialow (podobno typ budowy domow zapozyczono z wysp Indonezji). Generalnie budowa domu pomyslana jest pod katem lata, ktore jest tu upalne (dochodzi do 40 stopni) i bardzo wilgotne, wiec chodzi o to, by dom byl przewiewny. Gorzej zima, bo nie ma tu centralnego ogrzewania (z uwagi na mozliwe trzesienia ziemi), a temperatura w domu nie rozni sie za bardzo od tej za oknem...  Kiedys bawily mnie zdjecia Japonczykow siedzacych w domu w czapkach i zimowych kurtkach... Dzis jeszcze tak sie nie ubieralismy, ale dwa swetry juz byly potrzebne. Oczywiscie Japonczycy maja zainstalowane klimatyzatory w pokojach, ktore latem chlodza, zima grzeja (i pozeraja mnostwo pradu), ale jak sie wyjdzie do lazienki, czy na korytarz to roznica temperatur jest wtedy katastroficzna :))

Teraz wlasciwie caly czas jestesmy zajeci urzadzaniem mieszkania (z przerwami na drzemki Witomira). A propos imienia Witomir - to imie staroslowianskie, ktore znaczy `pan/wladca pokoju` (choc moja mama zauwazyla, ze mozna je interpretowac `wita pokoj`). W Polsce wlasciwie jest zapomniane (bylo uzywane za Piastow), spotykane czesciej w krajach bylej Jugoslawii. Wybierajac imie dla synka kierowalismy sie tez tym, by bylo latwe do wymowienia przez Japonczykow, wiec nikt nie ma tu z tym problemu (czasem jedynie z zapamietaniem maja klopot ;)


Suszacy sie ryz

niedziela, 1 listopada 2009

1.11.2009

Bardzo sie ciesze, ze przyjechalismy do Japonii akurat na swieto Yamakasa. Dzieki temu wszyscy okoliczni mieszkancy mnie poznali i teraz jest zabawnie, bo jak tylko wyjde na spacer z Witomirem to wszystkim przechodzacym i przejezdzajacym musze sie klaniac (mimo uzytego slowa `musze` zaznaczam, ze to bardzo przyjemne :) Jest mi bardzo milo. Wszyscy sie usmiechaja, czasem zagaduja. Na przyklad dzis chcialam wyjsc na krotki spacer a zrobil sie godzinny, bo najpierw zaczepil nas pracujacy w polu pan i za chwile wreczyl nam worek slodkich ziemniakow. Dalej jakis pan myl samochod pod domem i uslyszalam jak wola do zony `Witomir jest na spacerze!` i jak wracalismy to juz obydwoje z zona stali przed domem i w sumie na pogawedce uplynal nam kwadrans. Nawet jeden samochod sie zatrzymal i pani upewniwszy sie, ze to ja zaczela rozmowe, ze jest daleka krewna taty Takashiego i ze od dawna chciala mnie i Witomira poznac :)
I to nie sa najblizsi sasiedzi. Ja zazwyczaj nie wiem z kim mam do czynienia, ale wszyscy wokol wiedza z kim oni maja. :)




Kaki


Nawet oznaczenia prac drogowych sa tu ciekawe ;)

piątek, 30 października 2009

31.10.2009

Jest 27 stopni! To bardzo cieplo jak na japonski pazdziernik. Efektem tak cieplej pogody jest to, ze sa jeszcze komary. Od jutra zapowiadaja ochlodzenie.

Dzis przywieziono nasza lodowke. Na trzecie pietro, po schodach, wniosl pralke jeden mezczyzna! Mial ja przymocowana do plecow i do glowy. Jak himalajscy Szerpowie.

czwartek, 29 października 2009

30.10.2009

Dwa dni zachmurzenia i znowu od kilku dni mamy ladna, sloneczna pogode. Wczoraj, to chyba juz przesada pazdziernika, bylo 25 stopni!

Dzis rano podpisalismy umowe o wynajem i dostalismy klucze!

poniedziałek, 26 października 2009

27.10.2009 - reklama w Japonii



Duze plastikowe (lub gumowe?) winogrona - reklama sklepu sprzedajacego winogrona.
Zdjecie zrobione z jadacego samochodu.


26.10.2009

Pochwalilam japonska pogode i co? Od wczoraj niebo zachmurzone i czasem pada deszcz. Temperatura spadla tylko o 2-3 stopnie, a czuje, ze jest wyraznie chlodniej.

Festiwal za festiwalem ;) Wczoraj bylo swieto Ga ga ichiba. Ga ga ichiba to cos na ksztalt supermarketu, gdzie sprzedaje sie tylko produkty okolicznych farmerow. Zalozony 18 lat temu po to by rozpropagowac lokalne warzywa i owoce wsrod miejscowych, niedlugo zaczal przynosic zyski (podobno bylo to zaskoczenie, bo na to nie liczono). Szparagi i truskawki taty Takashiego tez sie tam sprzedaja. Powiedzialam tacie, ze wydaje mi sie dziwne to, ze `supermarket` ma swoje swieto. Powiedzial, ze to wlasnie ciaglosc tego pierwszego zalozenia, ze Ga ga ichiba to przedsiewziecie raczej nastawione na robienie czegos razem niz na zysk. Tak wiec od rana do wieczra pelno tam bylo atrakcji - stoiska z jedzeniem, piwem, koncerty. My bylismy okolo poludnia i wtedy wszyscy razem robili 150. metrowe makizushi (dla niewtajemniczonych w tajniki kuchni japonskiej: jest to ryz, warzywa i ryba zawiniete w suszone wodorosty). Wspolne zawijanie makizushi koordynowaly dwie osoby z platformy nad glowami ludzi (patrz zdjecie). Zawijanie odbylo sie bez problemu (prace w grupie Japonczycy opanowali chyba do perfekcji!) i makzushi zostalo tak szybko zjedzone, ze prawie nie zdazylam zrobic zdjecia.. Ale udalo mi sie zgarnac dwa kawalki (tak naprawde podal mi je uprzejmy pan) - bylo bardzo dobre!



Ga ga ichiba



Przygotowanie wodorostow na makizushi



Koordynacja z gory



Gotowe makizushi




















Krojenie



Stoisko z yakisoba



Stoisko z udon



Herbaciarnia w pobliskim garazu z okazji swieta Ga ga ichiba

Dzis popoludnie spedzilismy objezdzajac kilka sklepow z elektronika - musimy kupic lodowke, kuchenke i pralke. Troche meczace - oswietlenie w takich sklepach jest takie mocne! Tak jakby sklep z elektronika byl zwolniony z placenia rachunkow za prad...

Zdjecia zalacze jutro.

sobota, 24 października 2009

Japonskie dzieci

Sa piekne - czasami nie moge sie powstrzymac od robienia im zdjec. Bede tu stopniowo dodawac rozne zdjecia. W ogole czasem cos zmieniam w juz napisanych raz postach.


Do herbaty




Maly muzyk podczas Yamakasy



Dzieci cwiczace karate


Dzieci jedzace makizushi na festynie Ga ga ichiba

piątek, 23 października 2009

24.10.2009 - wynajem mieszkania

Wynajem mieszkania w Japonii wyglada troche inaczej niz w Polsce. Tu jest to bardziej skomplikowane i wynajmujacy jest bardziej obciazany kosztami. Zdecydowalismy sie z Takashim na to mieszkanie, ktore ogladalismy kilka dni temu. Ma mnostwo plusow, a najwiekszym chyba jest to, ze wlascicelem jest znajoma mamy Takashiego.

Normalnie placi sie na wstepie prowizje agencji i kaucje w wysokosci dwu-trzy miesiecznego czynszu wlascicielowi i trzeba pamietac o tym, ze tej kaucji zwyczajowo wlasciciele nie zwracaja. To podobno sie teraz zmienia, bo ktos w koncu wytoczyl proces wlascicielowi. Przy wyprowadzce dodatkowo ponosi sie koszty sprzatania oraz tego co sie zepsulo, zuzylo (np. wymiany mat tatami).

My, dzieki temu ze mieszkanie jest znajomej mamy, zostalismy zwolnieni z prowizji agencji i nie wezma od nas bezzwrotnej kaucji, a ze stanu mieszkania rozliczymy sie przy wyprowadzce. Dostalismy wlasnie kilkudziesiecio stronicowa umowe do przeczytania i sa tam napisane ciekawe rzeczy... :)
Na przyklad, ze w mieszkaniu nie mozna grac na instrumentach, sluchac glosno muzyki czy telewizji i w ogole robic czegos, co zaklocalo by spokoj sasiadow. Przypomnialo sie nam nasze mieszkanie w Warszawie, gdzie starsza pani obok sluchala glosno telewizji, a dalszego sasiada-rapera slychac bylo na calym podworku od rana do wieczora. Nie wspominajac odglosow innych sporadycznych `okazji`.

Poza tym jest napisane, ze ten budynek nie przechodzil badan na zawartosc azbestu. Wiec najprawdopodobniej gdzies jest uzyty. No, ale to nowy budynek (piecioletni), wiec mama Takashiego mowi, zeby sie tym nie przejmowac - na pewno sa to nowe materialy budowlane, nie takie plyty azbestowe jak byly kiedys.

Mamy tez napisane, ze jesli bedziemy mieszkac krocej niz 5 lat, to przy wyprowadzce bedziemy musieli pokryc koszty ekipy sprzatajacej oraz jesli cos zniszczymy (np. porysujemy podloge czy poplamimy sciane), to pokryjemy 100% kosztow wymiany tego. Jesli bedziemy mieszkac dluzej niz 5 lat, to bedziemy musieli pokryc 30% kosztow remontu (wymiany podlog, oklejenie scian i sufitow), nawet jesli to beda zniszczenia wynikajace z normalnego uzytkowania (np. mata tatami wyblaknie od slonca). Smiejemy sie, ze lepiej wiec nie mieszkac dluzej niz 5 lat, ale tez mamy nadzieje, ze skoro jest to mieszkanie znajomych to beda laskawi i nie zedra z nas kroci.

Dodatkowo, podobno w zwyczaju jest to, ze w trakcie mieszkania koszty wszelkich drobnych napraw hydraulicznych pokrywa wynajmujacy. Wiec jesli zepsuje sie nam splukiwaczka toalety czy zatka rura bedziemy musieli na swoj koszt wezwac hydraulika.

To co mnie tez bardzo zaskoczylo to to, ze na umowie nie wystarczy podpis Takashiego. Musi sie podpisac jeszcze ktos inny i ta osoba bierze na siebie odpowiedzialnosc, ze jesli Takashi przestalby placic czynsz (moja siostra mowi `haracz` ;), to ona bedzie musiala placic!
Inaczej niz w Polsce, co?

Mniejszym zaskoczeniem bedzie pewnie to, ze nikt tu nie wynajmuje mieszkan umeblowanych. Wiec musimy wszystko kupic poczawszy od kuchenki, lodowki i pralki.

Pomyslalam, ze moze wiec lepiej mieszkac z rodzicami Takashiego? Sa bardzo mili, dom duzy, jedzenie pyszne, nosza Witomira przed praca i po pracy, nie musielibysmy placic czynszu i martwic sie o koszta przy wyprowadzce... itd. itd. Chyba same plusy! ... A jednak musze miec swoj kat - poczucie, ze moge zmienic w domu co chce, przestawic meble, chodzic ubrana w byle co lub nieubrana, sprzatac lub nie sprzatac. Wydaje mi sie, ze `swoj kat` to podstwowa moja potrzeba, a jednak duzo osob mieszka z rodzicami....
Ale tak naprawde, to chyba lepiej tez dla rodzicow, ze nie bedziemy mieszkac razem - powiedzielismy im, ze nie chcemy pokazywac Witomirowi telewizji, to teraz w ogole nie wlaczaja telewizora... a wczesniej chodzil zawsze jak byli w domu.. :)

Zdjecia tym razem nie powiazane z tematem - wybaczcie. :)



Wczoraj na podworku


Na oknie w kuchni!

Pazdziernik - pogoda w Japonii

Slysze, ze w Polsce jest zimno i spadl juz nawet pierwszy snieg! Tutaj jest cieplo - w dzien ok. 23 stopni, w nocy ok. 15. Prawie caly pazdziernik byl sloneczny, chyba tylko 3-4 dni byly pochmurne. Powietrze jest suche (lato tutaj to darmowa sauna!). Robi sie ciemno o 18-tej (i wydaje mi sie, ze sciemnia sie nagle - czy to mozliwe?)

To zdjecie zrobilam dzis przed domem rodzicow.

poniedziałek, 19 października 2009

19.10.2009

Caly czas sporo sie dzieje! W weekend bylo swieto swiatyni Taga jinja w centrum miasta. Przy drodze staly kramy `odpustowe` i stoiska z jedzeniem. Jedno stoisko szczegolnie mi sie podobalo - pan sprzedawal zlote rybki, ktore trzeba bylo samemu zlowic. Jesli ktos kiedys probowal wybierania ryb z wody, to wie, ze to nie jest takie proste ;) Fajna zabawa dla dzieci. Swiatynia byla pieknie oswietlona lampionami. Tuz przed nia stala tez duza nadmuchana zabawka. To u nas chyba nie do pomyslenia, co?







Wczoraj spotkalismy sie ze stara paczka znajomych Takashiego. Nazywaja sie Gorilas (dopytam meza skad taka nazwa!) W sumie jest ich chyba dziesiec osob. Wczoraj przyszlo z nich szesc - Takashi, Tsuyoshi, Kajiwara, Dai, Mika, Ryoichi. Wiekszosc ma juz rodziny (chyba wszyscy oprocz dwoch dziewczyn). Znaja sie w wiekszosci od podstawowki, najpozniej liceum. Jeszcze wszystkich dobrze nie znam, spotkalismy sie w sumie chyba mniej niz 10 razy, ale sa sympatyczni. Wczoraj bylo w sumie 10 doroslych osob i 6 dzieci. Calkiem spora grupka. Spotkalismy sie w nowym domu jednego z Gorillas. Bardzo ladny, przestronny dom na wsi z widokiem na gory. Najpierw robilismy szaszlyki (Takashi robil sushi, a jakze!), a potem wszystko pieklismy na zewnatrz i zajadalismy sie popijajac piwem. Bylo bardzo milo!



Jak wrocilismy do domu, okazalo sie, ze przyjechala siostra Takashiego z mezem. Wiec wieczor uplynal nam na pogaduszkach. Ten jej maz niezle pije - wypil sam chyba caly litr shochu (japonski alkohol 20% ze slodkich ziemniakow)! Jak znalazlam sie przypadkiem w kuchni z mama, to zazartowala cicho, ze moze dolejemy do kartonu shochu troche wody :))


Dzis tez, przed poludniem, przyjechala siostra mamy Takashiego z mezem w odwiedziny (prawdziwy powod to zobaczenie Witomira ;) Znow dostalismy `oiwai`. Tu naprawde wszyscy bardzo lubia dzieci!! Kazdy kto do nas przyjezdza od razu zabawia Witomira i nosi na rekach. Jak spotykamy znajomych na zewnatrz jest to samo. Czasem mam wrazenie, ze az przesadzaja, bo nie uwzgledniaja w ogole w tym uczuc dziecka (czy sie nie boi, czy chce). Byc moze to jeden z powodow dlaczego wiekszosc dzieci tutaj jest niesmialych.


Dzis tez jest wazny dzien, 90. urodziny babci Takashiego. Teraz Witomir ma popoludniowa drzemke, ale jak sie obudzi, to jedziemy ja odwiedzic.

czwartek, 15 października 2009

16.10.2009

Juz dwa tygodnie jestesmy w Japonii. Nie wiem kiedy to sie stalo. Caly czas cos sie dzieje. Witomir ma juz dwie dolne jedynki. Powoli widac dwie gorne.

Wczoraj wieczorem wpadli do nas znajomi rodzicow Takashiego, bylo milo. Ogladalismy zdjecia z Yamakasy i wspominalismy. Dostalismy od nich `oiwai` (pieniadze z zyczeniami) z okazji urodzin Witomira.

Caly czas szukamy domu lub mieszkania do wynajecia. Wczoraj widzielismy fajne mieszkanie w centrum miasteczka - moze bedzie troche glosniej niz w tej okolicy (Shinnyu to niby czesc miasteczka, ale tak naprawde wies), ale poza tym ma wlasciwie same plusy.





Droga do miasta Fukuoka

środa, 14 października 2009

14.10.2009 - Yamakasa

A jednak pisze jeszcze dzis, choc pozno, bo coraz mniej pamietam (choc nie bralam udzialu w imprezach akloholowych towarzyszacych obchodom Yamakasa :).

Obchody swieta wygladaly tak, ze kazda z dzielnic naszej wioski przygotowywala odswietny woz. W sumie bylo ich 10. W sobote w poludnie wszyscy wyruszyli ze swoich miejsc do swiatyni. Nie bylo to takie grzeczne ciagniecie wozow... raczej istne szalenstwo. Przed wyjsciem wszyscy pozowali do pamiatkowego zdjecia a po tym pili sake i piwo... Ciagniecie wozu wygladalo tak, ze co jakis czas bujali nim do przodu i tylu. Wtedy jedna strona wozu ladowala w gorze razem z ludzmi. Wygladalo to naprawde niebezpiecznie. Tym bardziej, ze w srodku wozu jechali bebniarze... Podobno czasem sa ofiary smiertelne takich festiwali.. Ktos wywraca sie i jest stratowany albo wpada pod woz, wszystko dzieje sie w szybkim tempie i w tlumie... Caly czas slychac japonskie bebny taiko, gwizdki i okrzyki `wasshoi` - te dzwieki to chyba kwintesencja atmosfery festiwalu. Niosa z soba jakies pozytywne wibracje, ktore udzielaja sie wszystkim w poblizu.

Przed swiatynia liderzy dzielnic (jednym z nich byl tata mojego meza) otrzymali blogoslawienstwo od kaplanow (i pieniadze i sake :) i wszyscy wyruszyli w droge do mniejszych swiatyn. Najpierw szly dzieci, potem omikoshi (tabernakulum) ciagniete przez krowe, za tym najwyzszy kaplan swiatyni i burmistrz miasta na koniach, a po nich 10 wozow ciagnietych przez mezczyzn. Tak dotarli do malej swiatyni w centrum miasta i po poludniu wrocili do swoich baz i zaczela sie impreza. Niestety nie uczestniczylismy w niej z mezem, bo mamy male dziecko, ale od mamy Takashiego slyszalam o znajomych spiacych po sasiednich pokojach... Balowali do polnocy.



Od prawej: Kaplani swiatynni, Zebrane wozy pod swiatynia, Wyjazd najwyzszego kaplana i burmistrza miasta na koniach, Wyjazd omikoshi spod swiatyni


W niedziele woz znowu wyruszyl w miasto, by w centrum spotkac sie z innymi wozami i wszyscy razem wrocili pod swiatynie, a potem znow do swoich baz. I znow impreza do polnocy. W poniedzialek woz krazyl juz tylko po swojej dzielnicy. A wieczorem znowu impreza. Fajne bylo tez to, ze co jakis czas, przy drodze, staly stoly z przekaskami i piciem przygotowane przez kobiety mieszkajace w poblizu. Wtedy byla przerwa. We wtorek podobno mialo byc tylko rozbieranie wozu i sprzatanie bazy, ale zakonczylo sie impreza do polnocy.


Pole ryzowe, gory i woz Yamakasa

14.10.2009 - Yamakasa


Wczoraj skonczylo sie swieto Yamakasa. Trwalo od soboty do wtorku, choc oficjalnie do poniedzialku. Jak to wygladalo napisze jutro, bo dzis juz jest pozno i jestem zmeczona (nielatwo pisac regularnie bloga z moim synkiem ;)


piątek, 9 października 2009

9.10.2009 - Swieto Yamakasa

Dzis (sobota) jest swieto Yamakasa w naszej wiosce. Przygotowania do niego trwaly od miesiecy. Tata Takashiego jest lokalnym liderem swieta. W niedziele rodzice wybyli na caly dzien w ramach przygotowan. Mezczyzni ubierali odswietny woz, a kobiety gotowaly dla nich obiad. Wieczorem razem jedli i pili. Wczoraj widzialam ten woz. Swietny. Przypomnial mi indyjskie festiwale. Pelno kolorow, blyskotek i lalek. Wypytalam troche tate o to swieto. Powiedzial, ze istnieje od ok. 1400 r. Wtedy byl pozar w swiatyni i przeniesiono boga (goshintai) do malej kapliczki. Po 5 latach odbudowano swiatynie i bog mogl wrocic z powrotem do glownej swiatyni. Od tamtej pory, na pamiatke, co 5 lat oprowadzaja boga po okolicznych malych kapliczkach/swiatyniach i po okolicy. Yamakasa to woz, ktory pchaja po omikoshi, w ktorym jedzie bostwo, ma za zadanie ochraniac omikoshi. Sprobuje zalaczyc jakies zdjecia.















Woz Yamakasa

8.10.2009 - Przeprowadzka do Japonii

Do Japonii dotarlismy 1. pazdziernika po 16. godzinnej podrozy samolotami. Na szczescie nasz 6. miesieczny synek zniosl ja bardzo dzielnie polowe przesypiajac. W ogole nie plakal, byl szczesliwy, ze jest caly czas u nas na kolanach :)

Pamietam kiedys w Polsce ktos zapytal mojego meza jak sie wychowuje dzieci w Japonii. Takashi powiedzial, ze nie wie, bo trudno to wiedziec zanim samemu ma sie dzieci. Nie mial tez za wiele okazji obserwowac innych, poza tym, jak powiedzial, zanim urodzil sie Witomir, w ogole nie byl zainteresowany dziecmi. A tu w samolocie z Kopenhagi do Tokio obok nas siedziala Japonka z dzieckiem mniej wiecej w wieku Witomira i obydwoje bylismy zaszokowani jak sie nim zajmowala. A raczej nie zajmowala. Dziecko plakalo a ona nie reagowala. Nawet go nie dotykala, jakby nie slyszala. I tak przez cala 11. godzinna podroz. Oczywiscie po jakims czasie dziecko przestawalo plakac, wiec moze uznawala to za dobry sposob postepowania... Nie chce nawet myslec jak rozwija sie emocjonalnie to dziecko, ktore juz uczy sie, ze nie moze liczyc na pomoc mamy. Bylo mi tak zle patrzec na to, ze potem juz staralam sie nie patrzec w tamta strone, ale Takashi mi potem opowiadal, ze karmila dziecko butelka nie patrzac na nie, tylko ogladajac film, a potem nawet juz nie trzymala reka butelki tylko podlozyla pod nia koc, zeby nie spadla i w taki sposob dziecko samo sie karmilo... Dziecko w ogole sie nie smialo i nie gaworzylo. Przypominalo mi troche rosline... Takashi powiedzial, ze na poczatku podejrzewal, ze moze dziecko jest chore, ale potem jak zobaczyl zachowanie matki, to sie domyslil dlaczego tak sie zachowuje.

Bylam tak przejeta tym co widzialam, ze po przylocie do Narita gdy tylko spotkalam sie z kolezanka mieszkajaca w Japonii od kilku lat od razu zapytalam ja czy w Japonii to `normalny` sposob traktowania dzieci. Marzena powiedziala, ze tak, bo w ten sposob od razu uczy sie dzieci, ze nie sa w centrum. To ponoc ulatwia pozniej wychowanie i podporzadkowanie sie i w domu i w spoleczenstwie. Powiedziala, ze rodzice tu nie znaja czegos takiego jak bunt kilkulatka. Dodala tez, ze oczywiscie sa ludzie, ktorzy w inny sposob traktuja swoje dzieci, ale to wyjatki.

Tego samego dnia spotkalam sie tez z Erika (moja japonska kolezanka) i ja tez o to zapytalam. Ona powiedziala, ze takie zachowanie nie jest tu normalne. Ze zadna z jej kolezanek, ktore maja dzieci tak nie postepuje.
Tyle na razie o sprawie traktowania dzieci w Japonii.
Jako obcokrajowiec uwaznie przygladamy sie otoczeniu i zachowaniu ludzi, ale prawda jest taka, ze w Polsce tez ludzie roznie traktuja swoje dzieci.



















Ulica w Narita w deszczu

Nastepnego dnia pojechalismy pociagiem do Tokio. Na stacji Tokio, w podziemiach, jest mnostwo sklepow i restauracji - w jednej z nich (chinskiej) zjedlismy obiad i wsiedlismy do shinkansena (super szybki japonski pociag) by 1000 km na Kiusiu pokonac w 5 godzin.

Ciekawe jest to, co Takashi mowi, ze teraz patrzy na Japonie troche jak obcokrajowiec. Mieszkajac w Polsce 4 lata nabral dystansu do swojego kraju. To przypomnialo mi, ze ja tez tak sie czulam wracajac do Polski po kilku czy kilkunastomiesiecznych nieobecnosciach.


Swiatynia w Narita
























Pagoda swiatyni w Narita w deszczu