piątek, 23 kwietnia 2010

23.04.2010

Podobno nikt tu nie pamięta już takiego kwietnia. Chłodnego i deszczowego. Dzis też padało i było 13 stopni.

Nasz synek w marcu skończył rok, to fascynujace obserwować jak z niemowlecia przeistacza sie w małe dziecko. Coraz wiecej rozumie, a jego obecny arsenał słów to: chcę (zdecydowanie najczęściej używane), zupa (tak mówi na garnki, którymi uwielbia się bawić), brum brum (samochód) i mama. Słowa lampa, pierś i oishii (smaczne) ostatnio są mniej używane.

Zna też wiele sztuczek, których w większości uczy go babcia. Jak się powie 'odaijini' (na zdrowie) to udaje, że kicha. Umie bić brawo, robić pa pa (mówimy 'bye bye', bo papa to po japońsku tata), pokazać język i złożyć ręce przed i po jedzeniu (itadakimasu i gochisousama - japoński zwyczaj).

Ciekawe, że dla Japończyków wygląda raczej europejsko (pytają mnie czasem na spacerze czy tata jest też Polakiem), a dla polskich znajomych wygląda raczej azjatycko.
Kiedyś przechodziliśmy koło jakiegoś liceum i uczniowie jak zobaczyli Wito wydali chórem okrzyk 'kawaii' (ładny, słodki), oblegli nas i zachwytom nie było końca (jakie duże okrągłe oczy, a jakie długie rzęsy!). Stwierdzili, że na pewno wyrośnie z niego przystojniak, a na koniec dziewczyny stwierdziły, że trzeba wyjść za obcokrajowca ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz